O północy przed bramą wjazdową do posiadłości burmistrza zjawił się ubrany na czarno osobnik. W krzakach nieopodal pozostawił skuter i podszedł bliżej ogrodzenia. Miał przy sobie małą paczuszkę, owiniętą szmatą. Rozejrzał się dookoła i przerzucił ją na drugą stronę, po czym sadowiąc się już na skuterze, uciekł. Następnego dnia w salonie dało się słyszeć kłótnię dwóch mężczyzn, z których to, jeden wrzeszczał wściekle a drugi odpowiadał na to smętnym głosem, co i raz ziewając. Nagle do pomieszczenia weszła kobieta i po chwili usiadła obok białowłosego mężczyzny.
- Panie burmistrzu, niech się pan uspokoi – zaczęła.
- Uspokoi?! Ja! Mieliście to załatwić!! A tu znowu piękna niespodzianka!! - wrzasnął. - Kiedy to się skończy?! Za co dałem zaliczkę?! Za nic? Żądam byście dziś się z tym uporali!! - dodał wściekły i wyszedł trzaskając drzwiami. W salonie zapanowała chwilowa cisza.
- Lady, o jakiej zaliczce pieprzył ten stary? - zapytał Dante. - Nic mi o tym nie mówiłaś.
- A, to nic wielkiego – zaczęła kręcić.
- Widzę, że chcesz mnie wykiwać. Skoro ci tak na tej kasie zależy, to po jaki gwint mnie tu ściągnęłaś? - warknął. Kobieta milczała, nie patrząc na Spardę. - Odpowiedz! Słyszysz! Jak chcesz, ja mam ważniejsze sprawy na głowie. Zaginęła mi partnerka i idę jej szukać. Sama zajmij się tym potworem. Znajdziesz go w jaskini nieopodal tej posiadłości. Wychodzę! - dodał, wstając i kierując się do wyjścia. Lady szybko znalazła się przed nim, zastępując drogę.
- Nigdzie nie pójdziesz!! Wykonasz zadanie, dostaniesz zapłatę i dług się zmniejszy. O Evil nie musisz się aż tak obawiać, jak zechce to się odezwie – syknęła.
- Ty musisz mi ciągle truć o zadłużeniu! Zejdź mi z drogi!! - odepchnął ją i znalazł się przy drzwiach wyjściowych. Po chwili był już na dworze. Wsiadł do samochodu i odjechał pozostawiając wściekłą kobietę samą. Jadąc tak przez dłuższy czas, w oddali zauważył jakąś postać kulącą się przy drodze. Od razu wyciągnął pistolet i strzelił kilka razy. Demon padł martwy. Przejeżdżając obok, przyjrzał się jeszcze zabitemu i rzekł:
- Już nie będzie z tobą problemów – dodał gazu i skierował się do miasta, do domu. Chciał szybko się spotkać z Morissonem, by omówić z nim kilka spraw. Kiedy zajechał przed biuro, zauważył, że drzwi są lekko uchylone. Stał też samochód wąsatego menadżera.
- Ciekawe – mruknął wysiadając. Zaczął przeczuwać, że coś wisi w powietrzu. Położył dłoń na broni i skierował się do wejścia. Nie chciał być niemile zaskoczony. Uchylił lekko drzwi, które zaskrzypiały dość głośno. W środku panował półmrok, mimo że słońce było jeszcze wysoko na niebie. Rozejrzał się uważnie i spostrzegł pochyloną do przodu postać. Zbliżając się powoli, rozpoznał swego zleceniodawcę. Wyglądał jakby spał. Oczy miał na pół otwarte, lecz nie widzące. Potrząsnął nim, lecz mężczyzna się nie poruszył. Łowca zwrócił wzrok w okolice biurka i zauważył jakąś dziwną falującą czarną mgłę. Chwilę później w pokoju zapanowała ciemność. Mgła najpierw się rozciągnęła, potem zaczęła kurczyć i przybierać jakąś postać. Wkrótce potem przed łowcą stanął wysoki mężczyzna. Miał na sobie czarną szatę przepasaną złotym sznurem. Z pleców wystawały czarne połyskliwe skrzydła a w ręku trzymał miecz zdobiony runami. Popatrzył na Dantego i odezwał się:
- Witaj synu Spardy – przywitał się. - Cieszę się, że mogłem spotkać jednego z potomków tego wielkiego wojownika. Nie przybyłem tu jednak by wychwalać twego ojca. Szukam kogoś – dodał.
- Kim jesteś i co zrobiłeś Morissonowi? - spytał Dante nieufnie spoglądając na przybysza.
- Nic mu nie będzie, niedługo przebudzi się z transu – odparł anioł. - Nazywają mnie Azazel. Jestem mentorem i obrońcą Evil. Przysłał mnie jej ojciec.
- Kogo szukasz?
- Evangeline – szepnął Azazel.
- Nie znam – mruknął łowca i przysiadł na kanapie obok starszego mężczyzny.
- Znasz ją pod pseudonimem Evil.
- Teraz już wiem. Też miałem zamiar jej poszukać. Zaginęła podczas zamykania wrót piekieł – rzekł Sparda.
- Opowiedz co się wydarzyło – nakazał Azazel patrząc przenikliwie na łowcę.
- Arkham otworzył wrota piekieł i wylazły demony. Ja z Evil zaczęliśmy z nimi walczyć. Potem ona za pomocą swej krwi zamknęła portal, wpadając do niego. Podążyłem za nią, lecz tam gdzie się znalazłem, jej nie było. Wróciłem dotykając jakiegoś przedmiotu – odparł białowłosy.
- Jakiego?
- Nie wiem co to było, zaświeciło oślepiająco gdy dotknąłem go i po chwili byłem przed domem. Tyle – wyjaśnił Sparda. - A pamiętam, że jeszcze usłyszałem jakiś głos. Powiedział, że wrócę do swego świata.
- A zobaczyłeś właściciela głosu?
- Nie.
- Rozumiem, widać nie tylko my zainteresowaliśmy się wrotami – zastanowił się głośno anioł.
- Kogoś jeszcze podejrzewasz? - zapytał.
- Białe anioły. Być może to ich sprawka. Zaprowadź mnie do tego miejsca, gdzie ostatni raz widziałeś Evil. Musimy podążyć tą samą ścieżką, którą ona przeszła – odpowiedział.
- A co z nim? - zapytał po chwili łowca wskazując na zahipnotyzowanego Morissona.
- Ocknie się gdy opuścimy pomieszczenie i wróci do siebie – mruknął anioł kierując się do wyjścia. Przedtem jeszcze anioł schował skrzydła tak by nikt nie zwracał na niego uwagi. Dante podążył za nim. Nie bardzo mu ufał, ale podczas pierwszej wspólnej misji, Evil coś napomknęła o aniołach. Tylko wtedy nie mógł sobie tego z niczym powiązać. Teraz coś zaczęło mu świtać w głowie. Zamyślił się chwilę i postanowił zapytać anioła.
- Evil jest taka jak wy?
- Tak, nie mówiła ci o tym? - odpowiedział. - Jest córką Lucyfera, lecz musisz to teraz zachować dla siebie. Jeśli wyjawisz komukolwiek o tym, nie będziemy zwracać uwagi na to żeś jest synem Spardy – dodał z nutką groźby w głosie. Po pewnym czasie obaj wyjechali z miasta, kierując się do ruin, gdzie miało miejsce otwarcie portalu do piekła.
Rozdział nie sprawdzany. Krótki i ciąg dalszy niedługo się pojawi.
OdpowiedzUsuńWiesz, co dziwne jakoś błędów nie zauważyłam. Albo się poprawiłaś albo robisz tak krótkie zdania że nie sposób się jebnąć xD
OdpowiedzUsuńMyślę, że Evil chyba nie będzie zadowolona, że Dante zna jej sekrety. Hah. Całkiem ciekawie się to rozwija. Bardzo ucieszyłaś mnie tym rozdziałem, dziękuję.
Trzym sie więc ciepło i pisz dalej,
Pozdrawiam~
Ja nie bardzo patrzę na twoje błędy. Robi to Donnie. Fabuła ładnie się toczy. Ja daję sobie na jakiś czas spokój. Będę czekać jak dalej się rozwinie.
OdpowiedzUsuńA co ja kurde jestem ?! Korekta dla ubogich?
OdpowiedzUsuńEch. Pieskie życie =.=
Witaj i na pierwszy rzut to sorki, że nie komentowałam po kolei wpisów. Nie chciałam sobie przerywać czytania. Spodobało mi się twoje opowiadanie. Będę częściej tu zaglądać i już czekam na dalszą część.
OdpowiedzUsuńJakoś wydaje mi się, że Lady albo coś kombinuje, albo jest po prostu zazdrosna ;p Albo całkowicie się mylę ;p
OdpowiedzUsuń